Zaczynamy z grubej rury - petardy.
Chińczycy uwielbiają petardy. Uwielbiają robić hałas i odstraszać duchy. Dlatego te petardy to właściwie najczęściej takie hałaśliwe straszaki. Nie wiążą się więc one z pięknymi kolorami na niebie, raczej z ogromnym bałaganem na ziemi.
Ktoś ma urodziny, ktoś bierze ślub, ktoś się wprowadza do nowego mieszkania, ktoś otwiera własny biznes. Okazji jest bez liku. A hałas i dym niewyobrażalny. Rano, wieczór, środek nocy. Często nie ma znaczenia. Nie dłużej niż kilka dni temu, w środku nocy, jeden z naszych sąsiadów postanowił sobie odpalić kilka petard, czym zapewne zbudził nie tylko nas. Nikogo to nie obchodzi. Takaż tradycja ;)
Najgorzej jest w Chiński Nowy Rok, kiedy to petard jest multum, o każdej porze dnia i nocy. Jakiś hałas raz na dzień nikogo nie rusza. Także nas przestał obchodzić po tylu latach w Chinach. Nawet nasze psy mają w nosie te huki, tak się przyzwyczaiły, że przyjmują je, jako rzecz naturalną.
Muszę Wam powiedzieć, że żadne petardy już nigdy nie zrobią na mnie wrażenia. Widziałam i słyszałam ich tyle, że wystarczy mi do końca życia.
I jeszcze trochę... :)
Chińczycy uwielbiają petardy. Uwielbiają robić hałas i odstraszać duchy. Dlatego te petardy to właściwie najczęściej takie hałaśliwe straszaki. Nie wiążą się więc one z pięknymi kolorami na niebie, raczej z ogromnym bałaganem na ziemi.

Ktoś ma urodziny, ktoś bierze ślub, ktoś się wprowadza do nowego mieszkania, ktoś otwiera własny biznes. Okazji jest bez liku. A hałas i dym niewyobrażalny. Rano, wieczór, środek nocy. Często nie ma znaczenia. Nie dłużej niż kilka dni temu, w środku nocy, jeden z naszych sąsiadów postanowił sobie odpalić kilka petard, czym zapewne zbudził nie tylko nas. Nikogo to nie obchodzi. Takaż tradycja ;)
Najgorzej jest w Chiński Nowy Rok, kiedy to petard jest multum, o każdej porze dnia i nocy. Jakiś hałas raz na dzień nikogo nie rusza. Także nas przestał obchodzić po tylu latach w Chinach. Nawet nasze psy mają w nosie te huki, tak się przyzwyczaiły, że przyjmują je, jako rzecz naturalną.
Muszę Wam powiedzieć, że żadne petardy już nigdy nie zrobią na mnie wrażenia. Widziałam i słyszałam ich tyle, że wystarczy mi do końca życia.
I jeszcze trochę... :)
Bałagan bym zniosła, ale do hałasu ciężko byłoby mi się przyzwyczaić :)
OdpowiedzUsuńuwierz mi - da radę ;)
UsuńCzasem jest fajnie popatrzeć na petardy, fajerwerki. Ale jeśli są one powiedzmy na co dzień to dla mnie byłoby już za dużo.
OdpowiedzUsuńi tak, jak mówię, one ładne zazwyczaj nie są, tylko denerwują hukiem, więc nie ma co podziwiać
UsuńNa zakonczenie Jarmarku w Gdansku jest pokaz sztucznych ogni. Moge patrzec i patrzec... Ale tak w dzien w dzien... Rozumie Cie, ze petard masz dosc /smiech/!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Też kiedyś mogłam....... ;)
Usuńmój wpis chyba się nie opublikował... tak czy inaczej. Cieszę się, że miałaś tak wspaniały czas i cieszę się, że idziesz naprzód. Trzymam kciuki i mam nadzieję, że będzie okazja do spotkania:)
OdpowiedzUsuńŚciskam,
K.
Dzięki wielkie!
UsuńEuropa jest malutka - na pewno spotkanie będzie bardziej realne :)
Uściski!