Jakże wszystko zmieniło się podczas pobytu w Chinach! Odkryłam, że jest na prawdę smaczna, że zachwyt nad nią jest uzasadniony. A już najbardziej zachwycił mnie smak ryżu. Dziwne, prawda? Kto by pomyślał, że tam, ryż może smakować całkiem inaczej. Jeszcze nie wiem, w czym tkwi ta różnica. Może w przygotowaniu? W każdym razie, zajadałam się nawet takim bez dodatków, i już nie mogę się doczekać ponownej możliwości skosztowania go!
Wiecie, że Chińczycy w swoich domach, w kuchennych szufladach mają specjalne wielkie pojemniki do przechowywania ryżu? Naciska się guziczek i odpowiednia ilość ryżu dozuje się do specjalnego mniejszego pojemniczka. No cóż, nie dziwi, gdy dowiadujemy się, że jedzą go na śniadanie, obiad i kolację... :)
W chińskich knajpach, nie zaznamy widelca, co jest niewątpliwie niemałym problemem. Jednak, gdy człowiek głodny poradzi sobie zawsze ;) przykładem jest Niedźwiedź który spisał się na medal, kiedy to dostał małe krewetki, przygotowywane na maśle i nie miał innego wyjścia jak "walczyć" pałeczkami o zjedzenie czegokolwiek...
Zupa jedzona pałeczkami? Oczywiście! W Chinach spodziewać można się wszystkiego. Wyjadają makaron mając miseczkę przy samej twarzy, właściwie pałeczkami wpychając sobie do ust zawartość miski. Niewyobrażalne, a jednak możliwe.
Jeszcze jednym zaskoczeniem z jakim spotkaliśmy się w restauracji, to to, że dostaje się herbatę w dowolnej ilości i jeśli tylko opróżni się czarkę, kelnerka od razu podbiega i napełnia ją ponownie.
W restauracjach dostajemy również (jak widać na powyższym zdjęciu) wilgotny ręcznik, który służy nam do wytarcia rąk. Oshibori. Jeśli spotkacie się z czymś takim będziecie już wiedzieć, do czego służy, bo my na początku mieliśmy z tym kłopot...




ach, jak Ci dobrze! Chociaż raz zetknąć się z tą kulturą :)
OdpowiedzUsuńwyczekuję zawsze Twoich wpisów. To taka namiastka Chin, wirtualna, ale zawsze :)
pozdr.
Hej! Miszkam w Singapurze, kraju gdzie dominuje kultura Chińska i 80% ludzi mówi po Chinsku... i kuchnia zdominowana jest przez tradycje Chińską, powiem szczerze, że do wszystkie podają głęboką łyżeczkę i pałeczkami trzba sobie naładować cokolwiek się je na ta łyżeczkę xD Nie miałam pojęcia, że w main-land jest inaczej xD
OdpowiedzUsuńAle chińska jakoś do mnie nie przemiawa... wszystko smarzone i obtoczone olejem ;p Jeśli bedziesz miała okazje, polecam zakosztować kuchni indo-malezyjskiej - pyyyychaaaaaa :D
Ależ Ci zazdroszczę takich podróży! Z pałeczkami nie mam większego kłopotu, ale taj zupy to sobie nie wyobrażam za bardzo jedzonej w ten sposób...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Shilpa, jakby nie było pałeczkami i tak trzeba nauczyć się jeść :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dziewczyny bardzo serdecznie!
Świetne zdjecia! Kurczę, strasznie Ci zazdroszczę... To dla mnie TAKA egzotyka!
OdpowiedzUsuńChińska kuchnia w Chinach i w Polsce to dwa różne światy. Po nabraniu wprawy w posługiwaniu się pałeczkami jedzenie to sama przyjemność. Zapraszam do przeczytania moich wrażeń z kuchni chińskiej na http://www.ruszglobusem.pl/
OdpowiedzUsuńJakub, nie tylko w Polsce, ale myślę, że w całej Europie. Zaraz zaglądam do Ciebie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń