







W sąsiedztwie
naszego miasteczka ciągle coś się dzieje.
Idealnym początkiem naszego pobytu w
Niemczech były targi serów.


Z całej okolicy Jeziora Bodeńskiego zjechali się
gospodarze mniejszych i większych przedsiębiorstw, zachęcając do zakupu ich
produktów. Pysznego jedzenia było co niemiara. Oprócz serów i produktów
mlecznych były też lokalne warzywa, owoce i wszelkiego rodzaju napoje. Domowe
ciasta.
Można było również kupić traktor bądź krowę, jeśli ktoś miał taką
ochotę. Pewien pan robił również drabiny, a chętni mogli wziąć udział w kursie koszenia kosą. Dzieci natomiast z przyjemnością uczyły się, jak doić krowy.







Pogoda była cudna. Ludzi więc dopisała cała masa.






I jak tu nie kochać mojej
rolniczej okolicy?

Jak patrzę na zdjęcia, to tak jakby całkiem inny świat :)
OdpowiedzUsuńtakie trochę przeniesienie w czasie, prawda? :)
UsuńSuper. Uwielbiam sery i żałuję, że takie targi, festiwale odbywają się na skalę lokalną - choć właśnie w tym tkwi ich urok. Kiedyś udało mi się trafić na taki festiwal produktów regionalnych na Podlasiu - też było fajnie. I podoba mi się ustrojtwo do nauki dojenia krowy :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Agnieszka
Jeśli chodzi o Podlasie to co jakiś czas odbywają się targi w Szepietowie. Oprócz wystaw maszyn i zwierząt można kupić wiele regionalnych produktów: chleby, sery, wędliny oraz rękodzieło. Bardzo przyjemnie było też na święcie chleba w Ciechanowcu gdzie pokazywali jak kiedyś zbierano zboże.
UsuńZ przyjemnością odwiedziłabym takie targi w Polsce. Bo co jak co, ale nie ma to, jak pyszności z domu :)
UsuńEmma - To sobie żyjesz jak "Hajdi z Alpejskiej Wioski" - bardzo smakowity post, takie lubię:)
OdpowiedzUsuńnoo zasłużyłam po tylu latach bez natury :P
UsuńTargi serow to cos dla mnie.
OdpowiedzUsuń