Chyba wspominałam już kiedyś, że lubię chińskie taksówki.
[ Przede wszystkim, oglądając za dużo amerykańskich filmów, zawsze marzyłam, by łapać taxi na ulicy. Machniesz i oto jest. No i proszę, nie trzeba lecieć do Nowego Jorku, by spotkała nas ta przyjemność :) ]
Lubię to, że za 5 zł mogę przejechać 3 km, czyli z naszego domu tam, gdzie można coś zjeść, dobrze się bawić, czy zrobić zakupy.
Lubię, że taksówek na ulicy jest pełno. Wychodzę i zawsze jakaś akurat przejeżdża. Niestety rzecz ma się inaczej, gdy pada, gdy są godziny szczytu, bądź po prostu czas zmiany kierowcy. Właśnie, bo tutaj taksówki nie są prywatne. Jest jedna firma, która ma swoich kierowców i swoje auta.
Dlatego też czasem nie rozumiem, co takiemu kierowcy zależy, zawieźć mnie tam, gdzie chcę, mimo iż musi stać w korku, w końcu to nie do jego kieszeni kasa wpływa. Ale cóż, to jedno z tych pytań, na które nie ma odpowiedzi. Tak jest i już. Trzeba się z tym pogodzić ;)
Dalej, jeśli chodzi o taksówki...
Bywają taksówki nowsze i starsze, bardziej czyste i bardziej brudne, z miłym kierowcą, bądź z mniej przyjaznym, z kierowcą palącym w twojej obecności (mimo znaku na przednim blacie 'zakaz palenia'), bądź nie. Czasem zdarzają się gaduły. To jest najgorsze :)
Taksówki to jak wielka loteria. Nigdy nie wiadomo, na co się trafi.
Bez względu na to jednak, w taksówkach znajdzie się też wiele cech wspólnych.
Zazwyczaj siedzenia pokryte są białą narzutą (czasem czarną od brudu), pasy, jeśli nawet istnieją, to dzięki tej oto narzucie i tak się do nich nie dostaniesz. Swoją drogą kierowcy uważają, że na ulicy nic stać się nie może i również oni nie uznają używania pasów (jak i zresztą większość Chińczyków...). Przekładają je przez siebie jakoś tak dziwnie, co wygląda, jakby były zapięte, a wcale nie są...
Kierowcy najczęściej są chronieni metalowymi kratami, bądź plastikiem, co skutecznie utrudnia zapłatę za transport.
Zawsze piją herbatkę, ze słoika bądź termosu.
I słuchają radia, ale nie żeby jakąś muzykę, zazwyczaj jest to jakiś kabaret (?), po czym wybuchają śmiechem co kilka minut.
Czasem jest tak, że jak milion razy powtórzysz to nie wiedzą gdzie cię zawieźć, niekiedy jeden raz wystarczy, i przez to nigdy nie wiesz czy dotrzesz tam gdzie chciałeś, czy nie :)
Mówię Wam, w chińskiej taksówce jest wesoło!
Szerokiej drogi!








:)) Niezle, niezle!
OdpowiedzUsuńZakladam, ze dogadujesz sie z nimi po ichniejszemu? ;)
po jakiemukolwiek, byle się dogadać ;)
Usuńuściski!
haha, no napewno wesoło :D
OdpowiedzUsuń:))
Usuńmiło, że zajrzałaś! pozdrowienia!
bardzo pomysłowe, praktyczne, bezpieczne, ehhh. Tylko miejsca n a pety juz nie ma :) Dla mnie to byłby cios :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Mam dokładnie takie same spostrzeżenia po pobycie w Chinach :D Do tego jestem pełna podziwu jak oni jeżdżą - wszędzie się wcisną, wszędzie wjadą, a mimo to i tak jakimś cudem nigdy spowodują wypadku xD
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe spostrzeżenia :)
OdpowiedzUsuńI jak zawsze po Twojej lekturze uśmiecham się od ucha do ucha w pracy :) - nie ma to jak dobrze zaczęć tydzień :)
OdpowiedzUsuń