Chiński supermarket to jedno z miejsc, które nadal mnie zadziwia.
Pomijam tutaj tłumy ludzi pojawiających się w nim z całą rodzina, by sobie odpocząć, w upalne dni schłodzić w klimatyzowanym pomieszczeniu.
Pomijam ogrom tutejszych supermarketów, w których można znaleźć dosłownie wszystko i spędzić w nich co najmniej pół dnia.
Pomijam ławeczki, które znajdują się w środku sklepu.
I pomijam bałagan, jaki jest między półkami.
Ach, jakże zapomniałabym, że pomijam przy tym również siusiające na środku sklepu dzieci. Czasem do kosza, czasem na podłogę ;)
Mam na myśli jednak różne produkty spożywcze.
Najbardziej śmierdzącym, ale równocześnie najbardziej interesującym działem supermarketu jest dział z tzw. przeze mnie "żyjątkami".
Sami popatrzcie, co można w takim miejscu znaleźć :)
Pomijam również, że produkty te wystawione są na środku sklepu, bez opakowań i tego typu rzeczy, mmmm same zarazki. Pyszka!













O mato z córką! Nie gotuję dziś obiadu!
OdpowiedzUsuńaz się niedobrze robi !!
OdpowiedzUsuńale że żółwie też są do jedzenia ????
Te gęsi na pierwszym zdjęciu wyglądają na szczęśliwe - takie uśmiechnięte.
OdpowiedzUsuńgocha, ups, przepraszam, mam nadzieję obrzydzenie już minęło i zaczęłaś normalnie jeść ;))
OdpowiedzUsuńetrala, oczywiście!
anonimowy, prawda? :)
O matko! a te żółwie to niech uciekają jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, że te żółwie to się ruszać nie mogą takie są spasione ;)
OdpowiedzUsuńJejjjkkuuuuuu...ja to sie zwierzatek nie boje i nie brzydze ale to jest zupelnie inna planeta;)
OdpowiedzUsuńoo fuu!nie wygląda to fajnie :/
OdpowiedzUsuńEmmo, mam jedno pytanie. Czy powinnam już czekać na przesyłkę-niespodziankę? :)
Agnieszko, Chiny to inna planeta :)
OdpowiedzUsuńkejti, taaaaaaak, czekać czekać!
w takim razie cierpliwie czekam :))
OdpowiedzUsuńBiedne żabki i żółwiki :(
OdpowiedzUsuńA dzieci sikające wszędzie mnie już totalnie rozbroiły ...
A pokażesz coś wyglądającego apetycznie? :D
OdpowiedzUsuńA gdzie sanepid ? - chciałoby się zapytać...
OdpowiedzUsuńI jakoś żyją...
W każdym razie nie chciałabym zbyt często chodzić w takie miejsce - na zakupy, na "swoje" półki i.... zmykam!
Emmo, dziękuję za odwiedziny u mnie. Zaintrygowało mnie to, że wspomiałaś w komentarzu o Chinach, bo samam tam kiedyś mieszkałam przez ładnych parę lat. Teraz sobie oglądam obrazki u ciebie i wspominam... I zatęskniłam też za prawdziwym chińskim jedzeniem. Mnie podobały się żywe stworzenia w supermarketach, no bo czy można mieć lepszą gwarancję świeżości produktu? Ale sikające wszędzie dzieci i ludzie-plujki to zupełnie inna historia. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuń