Tak jak zapowiadałam, dzisiaj kolejna część pekińskiego jedzenia.
Pekińskiego nocnego marketu z jedzeniem nie można ominąć. Choć okazuje się, że to bardzo turystyczne miejsce. Ceny... Kosmiczne! Tzn. w porównaniu z tymi, które znamy z codziennego życia.
Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek będzie mi dane widzieć tyle nietypowego jedzenia w jednej chwili.
Zapewniam Was jednak, że dziś nie zgłodniejecie i ślinka Wam nie pocieknie.
Moi Drodzy,odstawiamy wszelkie smakołyki, które mamy koło siebie i zapraszam do oglądania :))
zgadnijcie, jakie słowo kryje pod sobą rozgwiazda...
Pewnie zastanawiacie się, czy próbowałam tych pyszności. Nie, ale Niedźwiedź się odważył. Próbował larwę jedwabnika i skórę węża. Wyglądał bardzo niewyraźnie, a jedzenie w końcu wylądowało w koszu.
To nie nasze smaki jednak :))



























Słuchaj ;) a czy Ty widziałaś, żeby oni to jedli? Bo może oni to tak dla ściemy wystawiają? :P
OdpowiedzUsuńNo i co takiego jest w tym plastikowych kubeczkach? :)
JA BYM SIĘ TEŻ NIE ODWAŻYŁA, za chiny!
OdpowiedzUsuńale kosmos!
OdpowiedzUsuńhahahaha!!! Jak mieszkalam w Hong Kongu, to sie nauczylam, ze lepiej nie pytac co to grillowane na patyku, tylko wsadzic do dzioba i zaczac przezuwac. Albo przezywac - w zaleznosci od smaku.
OdpowiedzUsuńMała Mi, haha a no jedli jedli nawet i się nie krzywili tak jak my!
OdpowiedzUsuńa w tych kubeczkach to najprawdopodobniej suchy lód, dodawany do drinków dla takiego właśnie efektu. CHYBA ;)
Magdaleno, za chiny właśnie! :D
barbaratoja, :)
dwakoty, no też tak słyszałam, że najlepiej się po prostu nie zastanawiać... no ale...
oj konika polnego bym chyba nie dała rady ani innych owadopodobnych... węża też nie koniecznie ... a co to czerwono pomarańczowe duże takie, na kupie leżące razem???
OdpowiedzUsuńAle pierożki chińskie wyglądają cudnie! - dobrze że nie widać czym nadziewane ;) pierożki bym sie odważyła spróbować ale za patykowe rarytasy bym podziękowała.
przy takich rarytasach zdecydowanie chodziłabym głodna! albo przerzuciłabym się na wegetarianizm!
OdpowiedzUsuńFuj, jakie brzydkie robale :)
OdpowiedzUsuńMój mąż jadł i był względnie zadowolony ze swej odwagi, ja się wzdrygałam, fuj fuj.
Pierożkom dobrze z oczu patrzy, no chyba że nadzieniem są robale też, to wtedy zmieniam zdanie co do pierożków :)
kpacha, a to na kupie to zdaje się po prostu kraby są; a pierożki chińskie to trzeba spróbować, są przepyszne!!! one nie tylko tak wyglądają :)
OdpowiedzUsuńelfii, noooo to głodna raczej hehe, bo wegetarianizm w Chinach niewiele pomaga
Yba, fuj, ja nie mogłam nawet patrzeć, jak mój to paskudztwo jadł, tylko zdjęcia musiałam robić hehe pierożki pychotka, nie tyle tam ale wszędzie w Chinach, nasze polskie zostają w tyle niestety... więc jakby co, to nie obawiaj się :)
zazdroszczę podróży :)
OdpowiedzUsuńwww.iamkamil.blogspot.com
jakos na nic nie mam ochoty....
OdpowiedzUsuńbrakuje jeszcze mózgu w salaterkach i gałek ocznych na patyku, bleh
etrala, gdzieś by się pewnie i takie rzeczy znalazły :D
OdpowiedzUsuńo nie! zdecydowanie wracam do ciasteczek francuskich i kalafiora!!!
OdpowiedzUsuńpod tym względem jestem niereformowalna :)
ja też!
OdpowiedzUsuńW głowie się nie mieści, co Chińczycy potrafią zjeść ;D Pewnie też nie odważyłabym się na niektóre z tych przysmaków, ale na zdjęciach obejrzę z radością :))
OdpowiedzUsuńKomarko, och potrafią zjeść wieeeele różności :)
OdpowiedzUsuń